Bardzo lubimy zieloną herbatę matcha. To tak gwoli przypomnienia, jeśli ktoś z Was potrzebuje odkurzyć trochę swą głowę. No bo wiadomo pamięć już nie ta i tyle rzeczy na głowie, a my tu jeszcze wymagamy żebyście wiedzieli co lubimy a czego nie! Tak więc, troszkę się powtarzając – do matcha pałamy ogromną miłością prawie od początku naszych azjatyckich przygód. Im więcej jest jej w kremie, mleku czy też innym specjale, tym lepiej dla nas! Praktycznie nie ma takiego pojęcia jak za mało matcha. Do naszej zielonej kolekcji dołączają dziś więc wiosenne ptysie z kremem matcha. W tym roku trzeba bowiem tę naszą piękną wiosenkę trochę przywołać. Łapiemy się już więc jak tonący brzytwy każdego możliwego sposobu! Czary w kuchni mogą być jednym z nich.
Nie jesteśmy tak naprawdę pewne czy taka kuchenna magia ma jakąkolwiek siłę sprawczą. Niezbadane są przecież wyroki pogodowe, zwłaszcza w ostatnim czasie. Może jednak wspólnymi siłami coś w tej materii zdziałamy? Jeśli się nie uda, to na przykład nam takie krzątanie się pośród miseczek, łyżek i garnków daje chwilowy spokój. A siła sprawcza jaką jest widok trzęsących się uszu ludzi, którzy te nasze magiczne mikstury zjadają działać może kojąco. No i uśmiecho-twórczo :)
Dzisiejsza magiczna receptura nada się nie tylko na wiosnę, ale i na zbliżające się święta, jeśli je obchodzicie. Ponieważ cukiernicy z nas marni (co również będziemy przypominać przy każdej nadarzającej się okazji), z niepokojem podjęłyśmy się tego wyzwania. Nie napawa bowiem optymizmem pogłoska iż ciasto ptysiowe jest raczej skomplikowane. Jest w tym pewnie cząstka prawdy, ale jeśli nam wyszło to zapewniamy że nie jest aż tak źle!
W Japonii ptysie podobno są dosyć popularne. Nie dziwi nas to zbytnio. Kremy i dodatki inspirowane smakami Azji są naszym skromnym zdaniem nie do pobicia. Bardzo ładnie więc Was prosimy, abyście dali szansę herbacie matcha. Krem z dodatkiem mascarpone jest naszym zdecydowanym faworytem do nadziewania słodkości, ale równie dobrze możecie spróbować samej śmietany kremówki.
na ciasto: 0,5 kubka masła 0,5 kubka pełnego mleka 2 łyżki mleka skondensowanego 1/4 łyżeczki soli 0,5 kubka oraz 2 łyżki wody 1 kubek mąki pszennej, przesianej 4 duże jajka oraz 1 żółtko na krem: 200 ml śmietanki kremówki 250 g serka mascarpone 2,5 łyżki cukru pudru (można dodać więcej, ciasto na ptysie nie jest słodkie) 1 łyżeczka esencji waniliowej 1-2 łyżki zielonej herbaty matcha Przygotowujemy blachę. Wykładamy ją papierem do pieczenia, a piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Masło, mleko, mleko skondensowane, sól oraz wodę podgrzewamy na średnim ogniu w rondelku aż do wrzenia. Do tej mieszanki dosypujemy mąkę i energicznie mieszamy, aż do momentu kiedy ciasto zacznie odchodzić od brzegów garnka. Zdejmujemy z ognia. Ciasto powinno być gładkie. Po lekkim wystudzeniu ciasto przenosimy do miski i miksujemy przez około minutę na najniższych obrotach. Dodajemy jajka (po jednym!) oraz żółtko i mieszamy dalej. Napełniamy rękaw cukierniczy ciastem i w ten sposób formujemy ptysie na blaszce. Możemy też wykładać je przy pomocy łyżki, zależy od naszych umiejętności oraz preferencji. Pamiętamy o odstępach i o tym, aby nie były zbyt duże. Pieczemy 10 minut w temperaturze 200 stopni, a następnie obniżamy temperaturę do 170 stopni. Pieczemy około 10-20 minut, w zależności od wielkości. Nie otwieramy piekarnika podczas pieczenia. Wyciągamy i studzimy. W międzyczasie przygotowujemy krem. Herbatę matcha rozpuszczamy w niewielkiej ilości ciepłej wody, energicznie ją mieszając. Aby w kremie nie było grudek możemy dodatkowo przelać ją przez sitko, ale ten problem powinien rozwiązać mikser. W misce łączymy ze sobą śmietankę oraz serek mascarpone i ubijamy razem aż do uzyskania gęstego kremu. Dodajemy cukier puder oraz esencję waniliową i mieszamy do połączenia. Dodajemy też herbatę i dalej mieszamy. Przed podaniem przekrawamy ptysie na pół i przekładamy kremem. Posypujemy cukrem pudrem.
SKŁADNIKI
PRZYGOTOWANIE